czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział trzeci...

Tak, tak zdaje sobie sprawę, że mam tyle czytelników, bo prowadzę 1DPL, ma się to szczęście.

Rozdział trzeci...

*Harry*

Nie mogłem złapać oddechu, wszystko mnie bolało, czułem jak krew płynie mi po policzku, jak głowa mi pęka. Nie mogłem się ruszyć, chyba miałem złamaną nogę. Nie to było jednak najgorsze. Dowiedzieli się. Byli u mnie wczoraj, gdy nie było mnie w domu. Mama wpuściła ich do mojego pokoju i wtedy wszystko się wydało. Moje półki, a na nich pełno ramek ze zdjęciami, moimi i Lou, kilka zdjęć z Liamem i Stanem. Wyszło na jaw, że nie jestem tym za kogo teraz się podaję. Wyszło na jaw, że Lou i reszta moich starych przyjaciół są dla mnie ważni i nigdy nie przestali być. Moja psychika, ciało i wszystko co możliwe mnie boli, cierpię. Czego teraz najbardziej potrzebuję to to, aby mój Tommo mnie przytulił. Tu i teraz. Kolejny cios, prosto w serce. On mnie już nigdy nie przytuli, bo tak cholernie go zraniłem. Zachowałem się jak dupek, ale miałem swoje powody, nigdy nie mogę pozwolić, aby mi wybaczył, nie mogę go znów do siebie dopuścić. Zamknąłem oczy i przypominam sobie ten dzień, kiedy po raz kolejny źle się czułem, pamiętam krzyki mamy, aby Gemma wezwała pogotowie, pamiętam jak przez mgłę jak mama trzyma mnie za rękę i mówi, wręcz przekonuje samą siebie, że to nic poważnego. Karetka zabiera mnie do szpitala, moi przyjaciele nic o tym nie wiedzieli, nie chciałem ich martwić, po dwóch dniach przyszedł lekarz, usiadł i spojrzał na moją rodzicielkę... Już wtedy wiedziałem, że coś jest nie tak, udawał, że nic się nie dzieje, kiedy już nie wytrzymałem i krzyknąłem na niego, że ma do diabła powiedzieć co mi jest. On przetarł oczy i ogłosił diagnozę: "Przykro mi.. radze panu wykorzystać jak najlepiej te... 15-20 miesięcy, ma pan raka w zaawansowanym stopniu. Bardzo mi przykro, nic nie da się zrobić." Wtedy on wstał i zostawił mnie samego z załamana rodziną. Nikt nie mógł w to uwierzyć, ja sam nie mogłem. Mam tylko 18 lat.
Otworzyłem oczy, nadal byłem w szkolnej ubikacji, poobijany, gdy drzwi nagle się otworzyły...

























* Nie wiem czemu nie dodał się ostatnio cały rozdział... ;c
Dopiero teraz zacznie się wszystko wyjaśniać i komplikować w tym opowiadaniu :)

wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział drugi...

Rozdział drugi..

Nowy dzień. Właśnie wstałem z łóżka i szybko poszedłem do łazienki, aby żadna z sióstr nie weszła przed mną. Umyty i ubrany zszedłem na dół, zabrałem torbę, śniadanie i spacerkiem ruszyłem do szkoły. Jak każdego dnia bałem się tam iść, nie dlatego, że wszyscy się na mnie gapili, bałem się tego, ile przykrych słów padnie z ust Harrego w moim kierunku. Moja psychika była już wystarczająco słaba, nawet najmniejsza obelga skierowana do mnie mogła mnie załamać, nie dawałem już po prostu rady, a do wakacji został jeszcze grubo ponad miesiąc. Doszedłem do szkoły i czym prędzej udałem się pod klasę, w której miałem lekcje. Cieszyłem się w duchu, że po drodze nie spotkałem loczka, albo któregoś z jego ekipy. Moje szczęście nie trwało długo, stali oni na przeciwko drzwi od klasy do matematyki. No to się zacznie, pomyślałem, kiedy jeden z nich zaczął iść w moim kierunku.
- Hej pedale, nie, nie krzycz, nie chcemy Cię pobić. Powiedz tylko temu swojemu kochankowi, żeby się do nas nie zbliżał, bo my z takimi jak wy nie trzymamy. - stał tak blisko mnie, że czułem jego oddech na swoich policzkach, byłem z lekka sparaliżowany.
- O kim ty mówisz? - byłem zdenerwowany, strasznie, ale bardzo chciałem to ukryć i chyba mi się udało, mój głos nawet nie zadrżał. Typ spojrzał na mnie z rozbawieniem i popchnął delikatnie w stronę łazienki.
- Jakbyś nie wiedział pedale. - zaśmiał się i odszedł. Coś mi tu nie pasowało, czemu nie było z nimi Harrego? Przecież zawsze szwędali się razem. Miałem złe przeczucia. Może i Styles zranił mnie bardzo mocno, ale nie mogłem go tak sobie olać, a moje przeczucie mówiło, że oni mu coś zrobili.




TADAM, KRÓTKI, ALE JEST!

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział pierwszy...

Powiem tylko: Jesteście niesamowici!

Rozdział pierwszy...

Siedziałem na huśtawce i jak co wieczór moje myśli krążyły w dobrze znanym mi kierunku.
Wspominam ten dzień ze łzami w oczach. Tak, jestem mięczakiem, ale to tak bardzo boli. I nie jest najgorsze to, że już wszyscy znają mój sekret, nie, nie to. Najgorszą i najbardziej bolesną rzeczą jest to, że straciłem człowieka, na którego myślałem, że mogę liczyć zawsze. Straciłem go, bezpowrotnie. Już wcześniej zaczął się ode mnie oddalać, zaczął zadawać się z tymi podejrzanymi typkami, olewając mnie, a potem ten status na facebooku. To nie był ten Harry, którego poznałem w wieku 5 lat, nie było w nim teraz chłopaka w którym się zakochałem i którego kocham po dzień dzisiejszy, nie, to nie on. Mój Harry jest gdzieś głęboko w nim, gdzieś bardzo głęboko, ale ja wiem, że on tam jest i tylko to trzyma mnie jeszcze przy zdrowych zmysłach.
Pamiętam ten dzień, nasza poważna rozmowa. To wtedy, trzy lata temu wyznałem mu, że jestem inny niż on, czy Liam i Stan, powiedziałem mu, że jestem gejem. Myślałem wtedy, że mnie znienawidzi, że zacznie mną gardzić, ale nic takiego się wtedy nie stało, przytulił mnie tylko i powiedział, że dla niego mogę być wszystkim, ale on i tak zawsze będzie mnie uwielbiał. Ja dziś się pytam, gdzie jest ten chłopak? Czemu nagle po tych trzech latach postanowił wszystkim to powiedzieć? Czemu teraz patrząc na mnie w jego oczach widziałem wstręt? Czemu za każdym razem, gdzy koło niego przechodziłem mówił mi te wszystkie chamskie rzeczy? I czemu ja sam wiedząc jak bardzo mnie rani nie mogłem zabić w sobie uczucia do niego? Życie jest skomplikowane. Nie miałem siły już dłużej o tym myśleć, poszedłem do domu, umyłem się i zasnąłem w swoim ciepłym łóżku przygotowując się na jutrzejszy dzień, kolejny dzień pełen koszmarów..





Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że będę pisać takie krótkie gówniane rozdziały codziennie... nie umiem pisać długich rzeczy xd

poniedziałek, 28 maja 2012

PRAWDZIWY PROLOG!

Hej, hej! Tu Kika, a to mój blog o Larrym! :D 
Ten prolog jest prawdziwy, tamten pierwszy jest nie do tego bloga xd


Więc zaczynamy, aaaa, i jak ktoś nie lubi Stylinsona to wypieprza! :D


PROLOG!


Byłeś kiedyś nieszczęśliwe zakochany? W osobie, która nie ma pojęcia, że darzysz ją uczuciem? W osobie, która przez cały rok dokuczała Ci, wyśmiewała Cię i poniżała tylko dlatego, że jesteś trochę inny? Nie? No to nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę.
Moja historia zaczęła się wtedy kiedy mój były najlepszy przyjaciel, na facebooku, powiadomił całą szkołę o tym, że ja, Louis Tomlinson, jestem gejem. Po ujawnieniu tego fakty, nie miałem i nadal nie mam normalnego życia w liceum. Ludzie z "wyższych sfer" mnie nienawidzą, wyzywają, brzydzą się mnie. Na każdym kroku próbują upokorzyć i zniszczyć. Lecz nie to jest najgorsze... jestem zakochany w jednym z nich. Kochać swojego prześladowce, coś serio jest ze mną nie tak. Na swoje wytłumaczenie mam tylko tyle, że zanim całą szkolę obiegła informacja o moim homoseksualizmie, ja i on byliśmy dobrymi przyjaciółmi, bardzo dobrymi. Dziś jedyne co od niego słyszę to głupie, chamskie odzywki, co cholernie mocno mnie rani.


Mam dwóch zaufanych przyjaciół: Liama i Stana i tylko oni mi zostali. Tylko oni mimo wszystko mnie wspierają i zawsze są ze mną.


Moje życie przypomina koszmar.. lecz to dopiero początek.

piątek, 10 lutego 2012

PROLOG ...

Jak widzicie mój blog jest taki jakiś nieograniety, ale nie umiem lepszego zrobić xd
Haha, głupia Kika. No ale.

Opowiadanie będzie o HARRYM i CHRIS. (hahhaa)
Mam nadzieje, że sie spodoba xx


PROLOG....

Leżałam w szpitalu po małym incydencie na ulicy. Jak na moje szczęście, a raczej jego brak, przystało wylądowałam tu, gdyż jakiś pajac chodzić nie umie! No ludzie święci! Po co nam oczy jak nie umiemy z nich korzystać?! Ehh.. dość narzekań. Spędze tu dokladnie dwa tygodnie na obserwacji, nie wiem po co i tak mam nieźle narąbane w głowie, więc takie obserwacje mi na nic, ale lekarz się uparł, a ja narazie nie chce się kłócić. Ja po prostu nie umiem nie narzekac! Kurde, nie dośc że przywiązali mnie do łóżka na czternaście dni to będę dzieliła sale z jakimś kimś. Gorzej być nie może? A jednak!
Siedziałam sobie z telefonem w ręce, gdy do "mojej" sali kogoś przywieźli. Spojrzałam na niego i rozpaczliwie pomyślałam... "DO JASNEJ CHOLERY CZY NA KILKASET OSÓB W TYM SZPITALU TO MUSIAŁ BYĆ AKURAT ON!?" Nienawidze mojego życia, nienawidze!
- Czy to musi być on? - spytalam pielegniarki, oczywiście za nim to zrobiłam, nie pomyślałam, bo chłopak przecież był koło mnie i to slyszał. Nastała niezręczna sytuacja. Pielęgniarka zmierzyła mnie wzrokiem i wyszła. To chyba znaczyło, że tak, że to właśnie Harry Styles ma być "współlokatorem" tego jakże uroczego pokoju, w tym jakże uroczym szpitalu. Zrezygnowana znów wzięłam sie za klikanie w moim telefonie.
- Nie lubisz mnie? - przerwał mi słaby głos Harrego.
- Nie, że nie lubie. Po prostu wygladam okropnie, a taka gwiazda jak ty widzi mnie w takim stanie... Boże za co?! - Styles się zaśmiał. - Co Cie tak smieszy? Ty zawsze masz te zniewalające loki, błyszczące oczy i ten usmiech, na widok którego połowa dziewczyn schodzi na zawał! Kurwa! Ja juz sie lepiej zamknę i zaczne mysleć za nim cos powiem ... Ide spać. Żegnam. - Serio byłam glupia i za każdym razem robiłam coś za nim do końca pomyślałam. To moja najwieksza wada. Dwa tygodnie z nim, nie wyrobie. A teraz Chris idzie lulu, aby w miare dobrze przygotowac sie na jutrzejszy dzień pełen porażek. Branoc.



I JAK ? Dodam pierwszy rozdział jak pojawi się tu 5 komentarzy xx love ya